Przedstawiam moją rogatywkę, jest po dość dużych przejściach ale jeszcze się trzyma.
Jest ona w złym stanie, z uwagi na fakt że jakiś czas pozostawała na polu bitwy i deszcz zrobił swoje, zbiegła się dość mocno, a poprzedni jej właściciel, mój wujek podlepił ją czerwonym kołnierzem dla usztywnienia.
Podobno odłamek, który trafił w orzełka zabił jej właściciela pod Biłgorajem w 1939 roku.
Za orzełkiem na nakrętce widoczne solidne wgniecenie, a na jednym rogu plamy czerwone - wyglądają na krew...
Rogatywka została znaleziona na polu bitwy przez krewnych wujka, którzy to jak głosi rodzinna legenda, również pochowali tego nieszczęśnika (podobno był to żołnierz artylerii przeciwlotniczej nazwiska niestety nie znam).