Za nami kolejny Military Odyssey Show. Wyrobiona marka tej imprezy daje gwarancje świetnie spędzonego czasu.
Większość grupy była na miejscu już w piątek. Rozstawienie namiotów, dioramy wymaga jednak czasu. W sobotę rano dojechała reszta grupy. Ostatnie poprawki i byliśmy gotowi. Od wczesnych godzin kropiło ale z racji naszego przyzwyczajenia do angielskiej pogody nikt nie zwracał na to uwagi. Podobnie do nas zachowywała się publiczność. Wszystko zmieniło się po południu kiedy ogromna ulewa wypędziła odwiedzających z terenu imprezy a nam położyła namiot. Każdy chyba stracił nadzieję na pogodne kolejne dni.
Ciężka jest żołnierska dola, rekonstruktora też Po ciężkiej nocy trzeba było całość doprowadzić do stanu użyteczności. Dopingu dodawał nam fakt że o 10:00 spodziewaliśmy się naszych gości. Na nasze zaproszenie przybyli kombatanci z Zarządu Głównego Byłych Żołnierzy 3 Dywizji Strzelców Karpackich. Wszystko dzięki Panu Pułkownikowi Franciszku Szucie, który po odwiedzeniu nas w Waltham Abbey, w maju tego roku, obudził ciekawość pozostałych kolegów z zarządu. W asyście Pana Franciszka, stawił się także Pan Stefan Mączka prezes Zarządu Głównego Byłych Żołnierzy 3 DSK, oraz Sekretarz Związku Pani Kazimiera Janota-Bzowska. Po przywitaniu, nastąpiła inspekcja naszego oddziału. Następnie udaliśmy się do obejrzenia naszej dioramy, Panowie natychmiast rozpoznali kilka przedmiotów których nie widzieli prawie od siedemdziesięciu lat. Wróciły wspomnienia, oraz masa ciekawych historii. Pewnie spędzilibyśmy tak cały dzień lecz nadszedł czas zwiedzania pozostałych dioram. Zajęło nam kilka godzin zwiedzanie terenu obozowiska. Przywitań i pytań do naszych gości nie było końca. Nie ważne czy był to samuraj, wiking, Grek czy esesman każdy gorąco witał weteranów. Po południu wręczyliśmy dyplomy i upominki, dla Pani Kazimiery, oraz Pana Franciszka z okazji przyjęcia ich do grupy jako honorowych członków. W ten sposób chcieliśmy podziękować im za pomoc okazaną w kontaktach ze Związkiem 3 DSK. Ich wsparcie jest obaleniem mitu, o nie możliwości przełamania bariery między starszą, a najmłodszą Polonią w Wielkiej Brytanii. Tak zakończył się dzień drugi, podczas którego nie spadła kropelka deszczu.
W poniedziałek wróciliśmy do normalnych zajęć. Trochę musztry, czyszczenie sprzętu oraz zakupy. Jak dowiedzieliśmy się, w tym roku było więcej grup rekonstrukcyjnych niż w zeszłym. Nie byliśmy jednak jedyną grupą pod polską flagą.Obok nas rozbici byli, w mundurach września '39 Paul Beckwith, Neil Manison oraz Paula Thompson. Jesteśmy pełni podziwu za ich zapał, oraz wysoki poziom przedstawienia wybranego fragmentu z historii Polski.
Chcemy podziękować też Robertowi z Love Burgers za prowiant. Andrzejowi Radeckiemu za zdjęcia oraz konsultacje hełmowe oraz wszystkim którzy nas odwiedzali i rozmawiali z nami.